Udajmy, że dziś jest czwartek... ponieważ, jak zwykle różne przeciwności losu oraz wiatr w oczy, tudzież niespodziewana złośliwość rzeczy martwych sprawiły, że w czwartek nie mogłam cyknąć zdjęcia mojego SAL-owego samplerka. Ok, przyznam się, w weekend bywałam w obcych krajach, po czym musiałam naładować swoje, jak również te w aparacie akumulatorki, żeby w ogóle jakieś zdjęcia zrobić...
Już nie gadam tylko wklejam.
Oczywiście, że: ciemne, pogniecione, nieskończone, pomylone i nie poprawione, kolory nie zawsze trafione... ale jedna pszczoła jest, więc jakby "ŻYCIE na tej planecie istnieje" :)
jestem ciekawa jak pięknie będzie wyglądać całość ;) Ule są super i pszczółkę też widzę ;)
OdpowiedzUsuńCałość wygląda super!! Postanowiłam do lata to skończyć, więc może 4 czwartki i będzie gotowe... może :)))
Usuńpozdrawiam
super coraz to więcej
OdpowiedzUsuńKiedy widzę, że znowu jestem na szarym końcu z haftowaniem, to szybciej się zmobilizuję :)
Usuńpozdrawiam