menu

sobota, 5 października 2019

Kolografia w odcieniach... ciemności

"Ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę..."

A wszystko dlatego, że szaro-bura jesień zagnieździła się za oknami. Co prawda ostatnio na szczyty Tatr spadło ponad 10 cm śniegu, ale jakoś ta biel nie chce rozjaśniać ciemności, jaka rozciąga się pod deszczowymi chmurami. Dlatego też moje dzisiejsze (po)tworki są w czarnych kolorach, ehhh...

Ostatnio naszła mnie chęć zmalowania czegoś i trafiłam na warsztaty grafiki artystycznej "Kolograf. Faktura, kształt, forma" w Muzeum Drukarstwa w Nowym Targu. 

Kolograf jest to jedna z technik grafiki warsztatowej, czasem zwana grafiką strukturalną. Do matrycy(w moim przypadku tekturki) przykleja się różne materiały, jak: kawałki papieru, tekturki, tkaniny, sznurka itp. Z przyklejonych elementów powstaje kolaż, który pokrywamy impregnatem(lakier bezbarwny lub klej typu wikol) zabezpieczającym matrycę przed nadmiernym piciem farby drukarskiej. W fachowej grafice warsztatowej do robienia odbitek używa się prasy drukarskiej, w twórczości amatorskiej użyłam sprytnego gumowego wałeczka.
Innym sposobem na zrobienie efektów specjalnych na odbitce jest bezpośrednie odbicie na kartce danego kształtu za pomocą np. sznurka czy folii bąbelkowej.



      
Szkic i elementy do matrycy oraz sama matryca


      
Matryca pokryta farbą, moment odbijania farby na kartce przy pomocy sprytnego wałeczka oraz efekt końcowy... miał być domek na górce, a wyszła... PRACZKA...?


Kolejna próba umieszczenia domku na górce wyszła równie interesująco(to bardzo pomocne słowo kiedy nie wiadomo czy cieszyć się z (po)twora czy nie...)

   
Nakładanie farby bezpośrednio na kartkę przy pomocy folii bąbelkowej, tekturki i sznurka


MÓJ DOMEK :)

wtorek, 14 listopada 2017

Czasem Natura coś zmaluje...

Jakoś tak, zupełnie przypadkiem, znalazłam zdjęcia z listopada zeszłego roku. Wszystkim zadawałam pytanie "co to jest?"



Kwiat stworzyła na asfalcie sama Natura. W ten akt twórczy zamieszane były również woda i przymrozek. Przyłapane na gorącym, a raczej zimnym uczynku, próbowały zwieść wszystkich swymi pięknymi przebraniami. Jednak wystarczyło chwilę poczekać na palące oko Słońca, a prawda wyszła na jaw :D

a prawda wygląda jak zawsze... ciapowato, ehhhh...




wtorek, 22 marca 2016

Osikowy zawrót głowy

 To jest post wspominkowy. Kilka lat temu byłam na kursie robienia kwiatów z wiórów osikowych. Kurs był organizowany przez MDK w Koziegłowach, prowadzony przez bardzo sympatyczną Panią. Pamiętam, że owa Pani pochodzi z jednej z trzech rodzin nadal zajmującej się tradycyjnym wyrobem osikowych kwiatów w tej miejscowości. Wiele mówiła jak, co, na co, po co i dlaczego, ale cóż... zostały mi tylko kwiatki, zdjęcia i dyplom z warsztatów.
 Osikowe wióry(a jak wiadomo, osika to drżąca topola, czyli bardzo popularne drzewa rosnące prawie przy każdej drodze, obecnie masowo wycinane, bo lubią się przewracać podczas burzy) strugane są na czymś przypominającym wielki hebel(widziałam, ale zdjęcia nie posiadam). Podobno dobrze wykonany strug może mieć nawet metr długości. Wiórek może być barwiony na każdy kolor tęczy(nie pamiętam jakimi farbami, ale przy kontakcie z woda trochę ją barwiły). W zależności od potrzeb i jaki kwiatek ma powstać, wiórek jest odpowiednio podcinany.
 Nie wiem w jaki sposób można zrobić takie wiórki domowym sposobem, ale można je kupić przez internet... Ale lepiej pójść na kursik robienia kwiatków, ponieważ robi się je trochę inaczej niż bibułkowe. Przede wszystkim wiórki moczy się w wodzie i własnie na mokro formuje kwiatuszki. Oczywiście w swojej zachłanności chwiałam mieć takie same kwiatki jak pozostałe kursantki i dorobiłam się dużego zbioru gałązek. Dziś widzę, że po czterech latach zdobienia mojej ściany, kwiaty mocno wyblakły niczym jesienna trawa...

Osikowe wiórki z których robiliśmy kwiaty. Miały powstać palmy wielkanocne, ale jakoś każdy chciał robić same kwiatki :D

Wszystkie moje i zrobione przeze mnie... oczywiście z pomocą Pani prowadzącej :D

Ehhhh... gdzie podziała się barwa moich kwiatuszków...? :(



poniedziałek, 21 marca 2016

Dogonić wiosnę

 Pierwszy dzień wiosny przywitał mnie... a jakże by inaczej, deszczem ze śniegiem. Ale przezornie noszę ze sobą aparat fotograficzny i cyknęłam zdjęcia w sobotę. A pierwszym napotkanym kwiatem w pobliskim parku był... PRZEBIŚNIEG. Nie wiem dlaczego zawsze myślałam, że pod tą nazwą kryje się biały kwiatek. Ale doedukowałam się i znalazłam jego drugą nazwę: RANNIK ZIMOWY. Kwiatuszki są tak maleńkie, że chodząc nieuważnie po trawniku, można je niechcący rozdeptać. Ich pojawienie się świadczy o jednym, już nadchodzi wiosna :D




W nawiązaniu do tytułu mojego posta, wklejam drugie zdjęcie. Absolutna zima, zdjęcie robione ok 3 tygodnie temu na Babiej Górze przez mojego Kolegę(wymęczyłam pozwolenie na wklejenie :p). Zero fotomontażu. Wg mnie jest to Mikołaj na sankach uciekający przed nadchodzącą wiosną :D

 A to zdjęcie... cóż... pożegnajmy białe choinki i niech nastanie wszechobecna, kojąca oczy zieleń :D


piątek, 8 stycznia 2016

Małe krzyżykowanie

Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku :D
A przy okazji przepraszam moich "podpatrywaczy" za długą nieobecność, ale najpierw padło moje zdrowie, a potem mój laptop. Sprzęt nowy kupiłam, a u mnie same ręce się rwą do czynienia "czegoś", znaczy zdrowa :D

Chociaż już dawno po Świętach, ale wklejam jako uwiecznienie mojego (po)tworzenia. Ten hafcik, a raczej cała bombka, powstał specjalne dla mojej Koleżanki, w ramach prezentu imieninowego... a że Koleżanka ma imieniny w Wigilię, to dostała na dokładkę dwie bombki karczochowe :D

Hafcik w kilku etapach swojego powstawania

 Karczochowe bombki, rozmiar podkładu styropianowego 8 cm



wtorek, 1 grudnia 2015

Kalendarz adwentowy

Kalendarz adwentowy... u nas w domu nigdy go nie było, ale postanowiłam zaszaleć i zrobić... z pudełek od zapałek. Konstrukcja podpatrzona w necie, ozdoby to radosna twórczość własna. Szufladki nie mają numerków, żeby posiadacz kalendarza miał więcej radości :D

Tak kalendarz prezentuje się w całości

 Drobne ozdoby na bokach są zrobione z pestki, witek wikliny, żołędzi i szyszki. złote ozdoby to "ciasteczka" z masy solnej

 Pierwszy dzień... na słodko :D


wtorek, 24 listopada 2015

Takie dziwy w ogrodzie...!

Cztery dni temu, będąc w odwiedzinach u Rodziców, zrobiłam "inspekcję" ich ogródka. I co znalazłam? Anomalie roślinne. Na jednej z rabatek wyrósł kwiatek.

Jakość fotki może nie najlepsza, ale widać jak bardzo zimno kwiatuszkowi :(
zdjęcie z 19.11.15r.

Zrobiłam z Mamą burze mózgów, bo nie pamiętamy co to dokładnie za kwiatuszek... po listkach zawilec, ale jaki? Sam się wysiał? Czy może to nasz zawilec... ale czemu wiosenny kwiatek zakwitł jesienią? 
Poszperałam w starych zdjęciach i znalazłam rabatkę w majowej odsłonie

Widać na środku pod najniższymi kwiatuszkami pączek zawilca, który wygląda tak jak nasz jesienny wyrostek :D


Wklejam dwa zdjęcia, ponieważ jakość średnia, jak to z telefonu...

Ten kwiatuszek to zawilec wielkokwiatowy - Anemone sylvestris
Znalazłam taki opis w necie: "...gatunek rośliny należący do rodziny jaskrowatych. Występuje w Europie i Azji. W Polsce jest objęty ochroną. Roślina dorastająca do 30 cm wysokości.  Pod ziemią roślina posiada wrzecionowate kłącze z długimi rozłogami. Na pojedynczych pędach pojawiają się białe kwiaty o delikatnym zapachu i średnicy do 7 cm. Ładnie prezentują się także puszyste, biało-wełniste nasienniki. Bylina, hemikryptofit. Kwitnie od kwietnia do końca maja. Wytwarza dużo pyłku, jest owadopylny. Pod wieczór kwiaty zamykają się i zwisają. Siedlisko: suche, słoneczne zbocza, widne, suche lasy i ich obrzeża, murawy. Nasiona rozsiewane są przez wiatr. Preferuje gleby luźne, żyzne, zawierające wapń. Roślina może także rozmnażać się wegetatywnie. Cała roślina jest lekko trująca. Powoduje mdłości, biegunki, krwawienia i podrażnienia skóry. Jest to roślina rosnąca dość szybko."
I faktycznie, rośnie bardzo szybko :D



niedziela, 4 października 2015

ślimak, ślimak pokaż rogi... czyli pierogowy szał :D

 Nastała jesień... a wraz z nią pojawiły się grzyby. Niestety, z powodu braku deszczu jest ich bardzo mało, ale zawsze coś tam przyniesie się do domu. Samo zbieranie grzybów jest sympatyczne, chociaż ilość pająków i kleszczy w lasach jest porażająca. Rzucają się na każda przechodzącą osobę, jakby z miesiąc nie jadły brrrr :(
 Ale porzućmy smutki i porozmawiajmy o... pierogach, czyli coś pysznego z grzybów :D
Dawno temu jakaś mądra kobieta(bo takie mniamuśne rzeczy mogła tylko kobieta wymyślić) wpadła na pomysł, żeby połączyć mąkę z wodą, zagnieść ciasto, uformować placuszki, wsadzić do środka smakowitości, ugotować(lub usmażyć jak w Rosji) i podać gościom pierwsze pierogi na świecie.
 A teraz, ile domów tyle sposobów na pierogi, dlatego mogą być z ciasta kruchego, francuskiego, kluskowego, drożdżowego, twarogowego lub ziemniaczanego... ważne, żeby ciasto dało się rozwałkowywać. Pierogi można gotować, smażyć, piec i gotować na parze. Do środka można włożyć prawie wszystko, zależnie od upodobań, na słodko, wytrawnie, tradycyjnie itp.
Sekretem fajnego ciasta w moim domu jest użycie gorącej wody, wtedy jest ono bardziej elastyczne. Jajka dodane tylko do pierogów z owocami, wtedy ciasto jest mocniejsze i mniejsza obawa, że sok wypłynie podczas gotowania.
 Poza pożeraniem pierogów lubię je lepić, a moje (po)tworki wyglądają dokładnie tak jak zdjęcia niżej :D

Pierwszy napotkany grzyb w tym sezonie :D

 Rodzina maślaków i grzyb, który czekał specjalnie na mnie... normalnie zbieram raczej małe grzybki :D

Pierogi ulepione przeze mnie. Takiego lepienia brzegu uczyła mnie moja Mama i właśnie takie smakują najlepiej :D

Najsmakowitszy sposób przyrządzenia pierożków... po ugotowaniu od razu na patelnię... i ta chrupiąca skorupka mniam :D



niedziela, 9 sierpnia 2015

Hiszpański agapant na skwerku

 Czy też tak czasem macie, że wiecie dużo o czymś, a na własne oczy tego nie widzieliście? Ja właśnie coś takiego miałam w Hiszpanii. Widziałam kwiatki o których czytałam, na necie oglądałam, a jak zobaczyłam, to zapytałam "kim jesteście?" Wyglądały jak nasz czosnek, ale to nie to... i wpadłam, Agapant!!! Agapanthus, zwany też Lilią Afrykańską, lubi słońce i upał(takie jak w tej chwili za oknem, miłościwie nam panujące 30 st C po 20-tej!!!). Czytałam też, że można hodować go w cieniu. Przeżyje nawet jako ozdoba łazienki, niestety, tylko ok 3 miesięcy :(
 Kwiatki mają wysokość niewiele powyżej pół metra, kwitną latem, pachną słodko. W Polsce ozdoba balkonu lub tarasu. W ogródku latem przeżyje, ale zima go zabije-nie lubi minusowych temperatur, dlatego najlepiej hodować je w pojemnikach i chować na zimę do pomieszczeń cieplejszych. Kwiaty można też kupić jako rośliny cięte.

Agapant, zdjęcie zrobione na poczatku lipca w Barcelonie :D

niedziela, 21 czerwca 2015

Piękne Panny Papierem Pachnące :D

Trudno zostać rzeźbiarzem... Chyba Michał Anioł powiedział, że "rzeźbić nie jest trudno, wystarczy tylko z bryły marmuru odrzucać to, co niepotrzebne". Tylko co jest "niepotrzebne"...? :D
Dlatego nie łapię się za marmur, czy nawet drewno, dorwałam się do plastycznego tworzywa o pięknie brzmiącej nazwie papier-mâché. Po naszemu to masa papierowa. I wszystko jasne!!!
Podobno wymyślili(odkryli, przypadkiem zmieszali co trzeba) ją Chińczycy w II wieku. Robili z niej maski teatralne i dekoracje. Jak to zawsze z fajnymi rzeczami bywa, około X wieku pojawiła się we Francji(dlatego teraz ma taka dźwięczną nazwę) i zaczęto wyrabiać z masy ozdobne szkatułki, tabakiery, imitacje stiuków i gipsów i wiele innych fajnych rzeczy. W późniejszych wiekach troszkę zapomniano o niej, a teraz przeżywa swój comeback.
  Może zacznę od przepisu. Nie jest mój, dostałam od Koleżanki, Ona znalazła go w necie, więc gdzieś na pewno krąży:
-1,5 rolki białego papieru(jak (po)tworek będzie malowany, to papier może być szary) porwać na małe kawałeczki i zalać gorącą wodą; zostawić do następnego dnia
-miksujemy i odsączamy nadmiar wody przez ściereczkę
-2 duże łyżki kleju wikol i miksujemy
-można, ale nie trzeba, dodać 4 czubate łyżki sypkiej kredy
Czasem w przepisach widzę mąkę pszenną, zastępuje klej(z dzieciństwa pamiętam taki klej-woda i mąka. Dobrze sklejało kartki w zeszycie :D) ale czy po wyschnięciu rzeźba jest mocna i wytrzymała a dotykanie? Nie sprawdzałam.
Konsystencja masy musi być taka... jak masło. Albo jak kasza manna mojej Babci, czyli łyżka w niej staje :D
  A teraz kolejne etapy tworzenia (po)tworków aniołków:
  Karton zwijamy w tutkę, sklejamy taśmą. Z papieru, starych gazet robimy głowę i tułów aniołka, a następnie mocno oklejamy taśmą. Z drutu(na trzecim zdjęciu pokazałam jaki to drut) robimy ręce; można je przykleić na pleckach, można przebić przez gazety. Owijamy je folią aluminiową.

 Przystępujemy do oblepiania (po)tworka masą. Na etapie formowania papierów trzeba przewidzieć końcowy efekt, w tym momencie już nie ma miejsca na poprawki co do np miejsca umieszczenia ramion. To mój aniołek przed "wypadkiem" :D

 A tu aniołki moich Koleżanek, mam pozwolenie z adnotacją: pierwszy aniołek ma na imię Aldonka :D

Anielski Zaklęty Krąg. Na tym etapie skończyłyśmy zajęcia. Nie widziałam efektu końcowego pozostałych dziewczyn, a mój (po)tworek... cóż... zabrakło czasu... :(