menu

wtorek, 30 kwietnia 2013

Serwetkowe zmagania

Jakiś czas temu kupiłam mikstury, aby zrobić piękny twór w technice decoupage. Leżały długo czekając cierpliwie na swoją kolej. Aż w końcu doczekały się. Zrobiłam wersję najprostszą tzn. przykleiłam serwetkę na drewniane pudełko. Posiadam również miksturę do spękań, ale jakoś nie wiem jak się za to zabrać. Tzn. znalazłam na innych blogach jak to zrobić, ale nie posiadam żadnych specjalnych farb. Mam tylko zwykłe akryle do malowania obrazków i nie wiem, czy mogę ich użyć? A może to się nie zwiąże? A może będzie odpryskiwało?
Dość rozważań. Po prostu trzeba zakasać rękawy i spróbować :)
A mój pierwszy serwetkowy po(twór) prezentuje się tak:



A po cichu się przyznam, że wolałabym to namalować niż przyklejać. Przy malowaniu mam większą kontrolę nad efektem końcowym. Więc muszę opracować sobie takie rozwiązanie, żeby móc jeszcze coś poprawić po przyklejeniu obrazka. Wiem, zawsze wybieram sobie drogę "pod górkę"...

sobota, 27 kwietnia 2013

Ku zazdrości gawiedzi...

Tydzień temu brałam udział w Rozdawajce u Qsłońcu. Głównej nagrody nie wygrałam, ale dostałam nagrodę NIESPODZIANKĘ. Ta nagroda była przeznaczona dla setnego obserwatora. Trochę wniknęło zamieszania, ponieważ w poście nie było info, że trzeba patrzeć który się dostało numerek w kolejeczce. No dobra, ja nie zwracam uwagi na to. Słyszałam kiedyś tekst, że "ludzie wielcy nie zwracają uwagi na drobiazgi" i tego się trzymam. Bo jak tu się przyznać, że dorosła kobieta jest roztrzepana jak nastolatka? Wydedukowałam sobie z list wszelakich, że to ja i się zgłosiłam. I dziś w skrzynce znalazłam kopertę od Dobrej Kobiety jaką jest Qsłońcu. A w kopertce były takie cuda, że ja niektórych na żywo nie widziałam! Na przykład te delikatne gałązki z kwiatkami i listkami. Wszak to samograje są. Dokładasz to do czegokolwiek i już masz ekskluzywną kartkę. Po prostu cudowności!!! A ptaszki z chudymi nóżkami!!! A domeczki (komin rzucił mnie na kolana :)) A te duże kółka co wkłada się pod napisy! I małe kółeczka na kwiatki!!!
(no Benia, opanuj że się!!!)
Ja się tak zachwycam, ponieważ jestem przyzwyczajona, że wszyscy mamy np. farby i kartki, czyli ten sam start, a wynik zależy od naszych zdolności i wyobraźni. A tu prawie gotowiec mi spadł do łapek!!! Oj, jak tylko znajdę wolną chwilę to się będzie działo...
No dobra, już nie gadam tylko pokazuję:


 To jest wszystko w kupie co dostałam.

 Te gałązki są cudne! A długie, że prawie 13 cm mają.

Listeczki do których ptaszek już się uśmiecha (może gniazdko sobie uwije :))

Domki. Na żywo są ładniejsze. To mój aparat ostatnio zawodzi...

Kółeczka różniste, niektóre kwieciste, a niektóre koronkowe, podnapisowe.

czwartek, 25 kwietnia 2013

1. Czwartek SAL u Diany

Nastał czwartek i jak zapowiadałam, przedstawiam postępy jakie poczyniłam w SAL-u u Diany. Tzn. postępów na kanwie nie ma praktycznie żadnych, ponieważ zastanawiałam się długo na czym mam to wyhaftować. Padło na zwykłą kanwę. Niestety, w tej chwili wygląda to marniutko...




środa, 24 kwietnia 2013

Lepiej Lepieje lepić, niźli...

Na jednym z blogów, a dokładnie u Meis Ideis, jest do wygrania torba. Nic w tym niezwykłego, bo często spotykam jakieś Rozdawajki. Ale tu jest jeden haczyk. Zwycięzca będzie wybrany spośród wpisów zawierających najzabawniejszy i najskuteczniejszy Lepiej przepędzający zimę. Lepieje pisała Wisława Szymborska i jest to jednozdaniowy, nonsensowny, groteskowy wierszyk, składający się z dwóch wersów - nawę dla niego wymyślił Michał Rusinek. Pierwszy wers zaczyna się słowem "Lepiej", drugi "niźli" lub "niż", każda z linijek zawiera 8 sylab. Dla mnie najtrudniej utrzymać te 8 sylab. A tak prezentuje się moja twórczość:

Lepiej siedzieć wiosną w parku,
niźli zimę mieć na karku.

Lepiej w domu siedzieć krócej, 
niźli w butach mieć onuce.

Lepiej sufit podtrzymywać, 
niźli z zimą wciąż przegrywać.

Lepiej z łóżka nie wychodzić, 
niźli w butach mokrych chodzić.

Lepiej spędzać czas w uprawach,
niźli z zimą się zadawać.

Lepiej, żeby kwiatki rosły, 
niźli lepić śnieżne osły.

Lepiej czuć wiatr w biegu, 
niż robić anioły na śniegu.

Lepiej nosić w zębach gatki, 
niż patrzeć na smutne kwiatki.

Lepiej w trawie wypoczywać, 
niż śnieżką w twarz obrywać.

Lepiej zrywać w sadzie gruszki, 
niż mieć zimne ręce i nóżki.

Lepiej noc spędzić w kurniku, 
niż mieć śniegu bez liku.

Lepiej niech wiosna świat ogarnie, 
niż w zimie zginąć marnie.

Lepiej wiosną słońca zakosztować, 
niż się zimą pod pierzyną chować.

Lepiej wiosną boso chodzić, 
niźli zimą tyłek odmrozić.

Lepiej kupić tanie wino,
niż zadawać się z tą zimą.

Lepiej wiosną spacerować, 
niźli zimą wciąż chorować.

A do mnie już czerwiec zawitał :)

Słońce mocniej przygrzewa na dworku, woła zza szyby i wyciąga mnie za nogawkę z domu. Żeby nie robić mu przykrości (przecież nie mogę go zostawić samego na zewnątrz!!!) i mieć więcej czasu dla niego, postanowiłam ostro sprężyć się z SAL-em kalendarzowym. Już zakończyłam moją ciężką pracę nad czerwcem. Nie chodzi o to, że igiełka się tępiła czy łamała. Ciężko było, ponieważ co spojrzałam na haftowany ul, to musiałam się od śmiechu powstrzymywać z powodu wspomnień. A było to tak:
Parę lat temu, będąc na jednym z naszych plenerów malarskich na ziemi kieleckiej, zostaliśmy zaszczyceni udzieleniem wywiadu do tamtejszego radia. Wszystko było ładnie i jak trzeba. Pytania, odpowiedzi itp. Naglę słyszę, jak p. dziennikarka pyta moją koleżankę "Dlaczego Pani namalowała ul?" Na co moja koleżanka z równą powagą odpowiada "Bo lubię pszczoły." Wymazałam czym prędzej z pamięci moje wspomnienia z dni poprzednich i nie ryknęłam śmiechem. A śmieszy mnie to do dziś, ponieważ po pierwsze, moim zdaniem dyskusja z artystą o temacie pracy jest hmmm, dziwna. Porozmawiać można o tym, czy obraz się podoba czy nie. Czepić się można kadru, ale temat, jeżeli nie jest narzucony z góry, jest według upodobań twórcy. Po wtóre, żeby nie biegać zbyt daleko od domu, malowałyśmy na tyłach podwórka siedząc w jedynym tam cieniu. Wybór tematów był bardzo mocno ograniczony do uli, stodółki i kwiatków. Im dłużej tam siedziałyśmy, tym te kwiatki bardziej pachniały, w ulach milej pszczoły brzęczały, a stodółka cóż, stała jak skała i gadać z nami nie chciała...
Do tej pory na hasło "bo lubię pszczoły" z mojego gardła wydobywa się rechot...


Tu jest mój czerwiec wyhaftowany.

Tu widać, że zamiast guziczków przyszyłam koraliczki

A tu wszystkie moje dotychczas wyhaftowane obrazeczki w SAL-u u Hanulki
Wszystko jest wyszywane muliną Ariadną dobieraną "na oko"

niedziela, 21 kwietnia 2013

Organizacyjnie

Na początku dziękuję wszystkim, którzy do mnie zaglądają. Witam serdecznie nowych obserwatorów. Dziękuję za miłe komentarze. W ogóle bardzo mi miło, że o mnie pamiętacie :))
Ja czasem wpadam z wizytą na Wasze blogi, czasami coś naklikam, a najczęściej po prostu popatrzę i się pozachwycam Waszymi pracami i Waszymi pomysłami. I wtedy świat wydaje mi się ładniejszy :)

Reszta ogłoszeń (obrazki prowadzą do miejsc, z których je "pożyczyłam"):
Zapisałam się na następny SAL, tym razem do Diany.


Oczywiście, że znalazłam info po terminie, ale szczęśliwie zostałam przyjęta. Publikować wyniki trzeba co 2 czwartek, ale ponieważ ja nigdy nie pamiętam, który czwartek jest tym drugim, więc postaram się coś tam wkleić w każdy czwartek :)

Zapisałam się również na parę ROZDAWAJEK. Pewno nie wygram, ale co tam, ważne że się w biegu startowało. Uwielbiam oglądać kartkowe blogi, ale jakoś nie potrafię takich cudeniek robić. Może kiedyś jeszcze żarówka pod czupryną mi zabłyśnie i się nauczę?

Tu do wygrania listeczki fajne i motylki i domki.

A tutaj są bransoletki. Ale i KONEWKA!!! Z takim ryjeczkiem fajniutkim!!! Normalnie rozczuliłam się...

I tu też się zapisałam. A to mnie najbardziej intryguje, ponieważ są to jakieś białe "cosie". Z info wynika, że "specjalnie dla Was wykonałam takie dodatki...", znaczy że zdolniacha robi to sama. Wygląda jak styropian wylany do formy. W wolnej chwili muszę przeszukać bloga Anuli i całego neta w tej sprawie... 

Na tym kończę i życzę miłego dnia, bo nareszcie słońce świeci za oknem :)
Pozdrawiam serdecznie

piątek, 19 kwietnia 2013

Straszna historia nr 004

Gdy zmierzchało, do domu wróciłam,
Zadowolona, że przed gwarem się schroniłam.
W ciszy i spokoju w fotelu zasiadłam
Czując, że chwilę szczęścia skradłam.
Jednak coś mą błogą rozkosz przerwało.
Jakby coś w kuchni popiskiwało...?
Ale co to być takiego może?
"Chyba to piszczy na dworze."
Im dłużej nasłuchiwałam
Coraz więcej dźwięków odbierałam.
"No nic, czas ruszyć cztery litery,
Muszę zobaczyć kto robi mi takie numery."
Wkraczam do kuchni trzymając się pod boki,
Oczyma zataczam krąg szeroki,
Żeby dojrzeć gościa niechcianego
Absolutnie tu niezapraszanego.
Hmmmmmmmmmmm...
Patrzę i nie widzę, nasłuchuję, a tu cisza,
Jakby tu nikt nie mieszkał nie tylko dzisiaj.
Z politowania załamałam ręce obie
"Oj Benia, co ty masz w tej głowie?"
Zawstydzona rakiem się wycofuję,
Ale... zaraz... ZNOWU COŚ POPISKUJE!!!
Wszystkie kątki przeszukuję,
Ostrym jadem przy tym pluję.
"To moja kuchnia, ty piskaczu wstrętny,
Jesteś tutaj wybitnie zbędny!!!"
Aż tu widzę, coś żółte takie,
Na upartego można to nazwać... ptakiem?
Wpadło toto do mojego koszyka,
Teraz wyjść nie może i w nim bryka.
Skrzydełka ma małe, nogi powykręcane,
I w ogóle takie jakby zdefasonowane.
A jakby tego wszystkiego było mało,
To na koszyk inne coś przyleciało.
A to drugie jakby śmielsze,
Z dzioba widać, że weselsze.
Coś ćwierkoli do tego głuptaka,
Szczerze gada, jak ptak do ptaka.
Czekam i słucham pełna ekscytacji
Czy coś wyniknie z tej konfrontacji.
Ale to trwało bez końca,
Aż się zrobiłam śpiąca.
Więc poszłam do pokoju,
Zostawiając ptaszki w spokoju.
Teraz leżę i myślę czy ranek
Przyniesie mi więcej takich niespodzianek.
Bo ptaki, choć kalendarza nie znają,
W kwietniu się przecież rozmnażają.
Cóż, przyjmę to na klatę
A one może odwiedzą mnie latem...


Tutaj mały gagatek wpadł do koszyka i nie mógł się sam wygrzebać.

Tutaj zagadał z kolegą, ale ten się wypiął i nie chciał mu pomóc.

A tutaj ja się wreszcie zlitowałam i wypuściłam nielota na zielone...

A nielot jest z filcu i koralików i drutu, a po pachy wypchany jest watą, bo nie miałam nic innego pod ręką. A kaczek szydełkowy jest kordonkowy. A koszyczek jest papierowy. A "trawka" i "niebo" czeka na przypływ mojej weny, żeby stać się czymś innym...

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Maja wyiksiłam

Wykrzyżowawszy majowy obrazek z SAL-u u Hanulki, gula w gardle mnie omalże nie zadławiła. Widać dziurska pomiędzy nitkami, a z tych dziursk na oczy rzuca się podspodnia biała kanwa! Czyżby mi schudły niteczki? A co cykam zdjęcie, to każde nieostre wychodzi. Chyba przez odblask od guzioli! Opadu rąk doznałam i już nic więcej nie powiem na ten temat...




Tęcza... pierwsza w tym sezonie :)

Pierwszy prawdziwie wiosenny weekend. Kalosze na nogi, kije w dłoń i heja na łąki, do lasu, łapać słońce i wiatr w płuca. Nie obyło się bez odrobiny deszczu. Ale po tak długiej zimie nie straszne ni zimne krople, ni porywisty wiatr. A widok pierwszej prawdziwej tęczy jeszcze osłodził spacer. Naładowana optymistycznymi myślami, postanowiłam przynieść troszkę tęczy do domu. Wiec bibułka w dłonie, rachu-ciachu nożyczkami i moje własne kolorowe cudeńko gotowe :)

Tęcza w moim domu. No dobra, podróba tęczy, ale kolory są jak trzeba :)

Tęcza zawsze gdzieś się zaczyna i gdzieś się kończy. Czasem wchodzi do czyjegoś domu i wtedy na pewno świat wydaje się wspaniały :)

Podbiał, pierwszy kwiatek po wygranej bohatersko walce ze wszechogarniającym nas śniegiem!

Warta w świetle walczącego z chmurami zachodzącego słońca.

środa, 10 kwietnia 2013

Straszna historia nr 003

Za górami wysokimi,
Za lasami szumiącymi,
Gdzie słonko wesoło świeci
Urodziło się czworo dzieci.
Wszystkie dziewczęta nadobne,
W moce cudowne zasobne.
Co dotknęły - szybko rosło,
A ich śpiewy daleko echo niosło.
I tak pewnie długo by trwało,
Gdyby to złych czarownic nie irytowało.
Sprawiły one, że na kraj spadła zima,
Co ze złością najmocniejsze drzewa zgina.
Nastała ciemność w dzień i w nocy
I nic nie złamało tej złej mocy.
Jak to bywa od dziejów zarania,
Znaleźli się chętni do pomagania.
Wielu śmiałków ruszyło zniszczyć złą moc,
Lecz ich serca również zatruła noc.
Wieść dotarła do czterech mocarzy,
Co nie pracują tylko dla wysokiej gaży.
Wzbudzali oni wszędzie szacunek,
Bo zawsze znaleźli jakiś ratunek.
Rycerze ci w znoju i trudzie
Nie bacząc co powiedzą o nich ludzie,
Rozprawiali się ze złem po swojemu
I nie sypali piaskiem w oczy biednemu...

I tu następuje opis straszliwej bitwy, z której zwycięsko wychodzą czterej Wojacy. Opis jest bardzo krwawy i bolesny dla wszystkich stron. Olbrzymia ilość makaronu zostaje ugorowana w wielkim garze. Potem uczestnicy bitwy zjadają złe czarownice na obiad...

Dziewczęta zostają odnalezione.
Jednak trzy z nich są skażone!
Noc wdarła się w ich serca czyste
A ich lica już nie są złociste.
I nastała wielka trwoga,
Bo co zrobi ta jedna nieboga,
Co została sama między wilkami?
Czy obrzuci świat cudnymi kwiatami?
Czy podąży za siostrami?
Czy jednak zostanie z nami?
Dziewuszka jednak nie dała się złej mocy,
Nie wybrała w sercu wiecznej nocy,
Obronił ją baran kwiecisty.
A teraz śpiewa swym głosem perlistym,
Co po łąkach odbija się echem
I wszystkie serca karmi śmiechem.


Za  górami, za lasami, za rzekami, a może nawet na innym kontynencie...

Czterech gości, co to każdemu radę dadzą. To miało być Czterech Jeźdźców Apokalipsy, ale wyszedł mi jeden koń i jeden smok-czy-coś... A nic się chłopakom nie stanie jak trochę na piechotę polatają...

Cztery Panny, jeszcze optymistycznie nastawione do życia.

 Scena kiedy to jakiś baran w kwiatki ocala tą PRAWDZIWĄ magiczną dziewoję.

Sypnie czy nie sypnie kwieciem...?

  Oooo, sypnęła... :)

Trzy fałszywki, co ich NOC w swe władanie wzięła... I kto je teraz zbudzi? Znowu trzeba jakichś Królewiczów szukać... może żaby wystarczą...?

A wszystko jest z maratonów klejonych klejem-wikolem i malowanych farbami plakatowymi.

Gwoli ścisłości - to jest moje wołanie o WIOSNĘ!!! o SŁONECZKO!!! o CIEPŁY WIATEREK NA TWARZY!!! o KOLOROWE KWIATY W OGRÓDKACH!!! o DRZEWA BIAŁE OD KWIATÓW a nie śniegu!!! bo ja już nie chcę dłużej chodzić w zimowych butach...

sobota, 6 kwietnia 2013

Ktokolwiek widział...

POSZUKIWANA


imię: WIOSNA.
płeć: PRAWDOPODOBNIE KOBIETA.
wiek: NIEZNANY.
rysopis: SUBIEKTYWNY, ZALEŻNY OD PREDYSPOZYCJI PATRZĄCEGO.
ubranie: NAJCZĘŚCIEJ NA GŁOWIE WIANEK Z BUJNEGO KWIECIE. SZATA MIENIĄCA SIĘ WSZYSTKIMI KOLORAMI TĘCZY.
znaki szczególne: NIEODŁĄCZNE TOWARZYSTWO MOTYLI, KRÓLICZKÓW ORAZ INNYCH BARDZIEJ LUB MNIEJ SYMPATYCZNYCH ŻYJĄTEK. ŚWIETLISTOŚĆ, ZŁOCISTOŚĆ I ZIELENISTOŚĆ BIJĄCA OD JEJ POSTACI. 

UWAGA!!!
PRZY SPOTKANIU NALEŻNY ZACHOWAĆ SZCZEGÓLNĄ OSTROŻNOŚĆ!!! WIOSNA WŁADA WSZYSTKIMI ŻYWIOŁAMI!! PRZY BLIŻSZYM KONTAKCIE POWODUJE ŻYWSZE BICIE SERCA (SKUTKI UBOCZNE TO MAŚLANE OCZY I BŁOGIE ZAGUBIENIE). ZACHĘCA DO ZRZUCANIA Z SIEBIE CZĘŚCI ODZIEŻY. CZASEM POPYCHA DO BRAWUROWYCH, NIEPRZEMYŚLANYCH CZYNÓW.

W RAZIE ODNALEZIENIA, PROSZĘ POINFORMOWAĆ JĄ O POSZUKIWANIACH, MOŻE ZGŁOSI SIĘ DOBROWOLNIE I PRZYJDZIE GDZIE TRZEBA...
LUB NIECH ZADZWONI DO MNIE... 
ALBO NAPISZE... 
BO JA TĘSKNIĘ ZA NIĄ

benia

środa, 3 kwietnia 2013

Jeden SAL z głowy :)

Dzwoni telefon: 
Dryń dryń, dryń dryń. 
Stoi daleko, 
Dryń dryń, dryń dryń. 
Trzeba ruszyć się z kanapy 
Jakże mi się nie chce! 
Lecz telefon jest uparty
...



Słowa: Władysław Sikora


Pamiętacie tę piosenkę Kabaretu POTEM? Podczas wszelkich wizyt w moim rodzinnym domu jest ona "wiecznie żywa". Bardziej z powodu mojego "nie mieszkania" niż niechęci do telefonu stacjonarnego. Ale tak się teraz zastanawiam, tak hipotetycznie oczywiście, że gdyby to dzwoniła... WIOSNA? A ja głupia bym nie odebrała, nie pomogła jej! Myślę, że biedaczka zbłądziła i nie potrafi odnaleźć drogi! A jak nóżkę skręciła? Może trzeba ją podwiesić? Może koniki polne jej się spłoszyły i karety nie ma kto pociągnąć? Było by to straszne...
A poważnie, nareszcie dobrnęłam do końca SAL-u u Pelasi. Jest to moja pierwsza zakończona zabawa ze wspólnego haftowania. Nie była to praca terminowa, więc dłubałam igłą kiedy chciałam. Teraz zabiorę się za inne krzyżyki. Może następny kalendarz... Może wzorki z RR-ów, na które nie mogę się zapisać z powodu częstego przemieszczania się i okresowego braku czasu...

Obrazek bez i z konturkami.


A tak prezentuje się wyhaftowana całość :) 

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Kwietniowo SAL-owo

Obrazeczek wyhaftowany na kwietniowy SAL u Hanulki. Szkoda, że kwiecień nie przyprowadził ze sobą wiosny :(
Wzorek z kalendarza Lizzie Kate. Niteczki z Ariadny.