menu

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Historia pewnych okienek

I stało się. Wreszcie z najgłębszych głębin mego głębokiego umysłu wyszedł na światło dzienne (po)twór! Rodził się w wielkich bólach. Opieszale krążył na granicach myśli i zapomnienia. Czasem na nowo powoływany do życia, to znów strzepywany nieuważnym ruchem jak paproszek z rękawa. Jednak teraz nastał JEGO czas. Czas, kiedy... obudziły się (po)twory...
A wszystko zaczęło się od zupełnie niewinnego faktu, kiedy to parę lat temu będąc na plenerze malarskim, popełniłam obrazek. Tematy zadane: pejzaż i kwiaty. Z braku weny a nadmiaru innych wrażeń, jakaś przestrzeń do ogarnięcia się znalazła. Za to ten drugi temat jakoś mi niespecjalnie leżał. Bo jakże to przywieść z pleneru w małym miasteczku obrazek z kwiatkami w wazonie? Tego moja, nazwijmy to "wrażliwość", nie była w stanie ogarnąć. Wiec skoro na pejzażu zasadziłam kwiaty na łączce, to drugie kwiaty? Hm... Przechadzając się to tu, to tam, natrafiłam na obiekt przepięknej urody, a jeszcze piękniejszej lokalizacji. Na wprost niewielkiej skarpy znajdowały się trzy okienka z żółtym kwieciem na parapecie. Tryptyk jaki powstał był niczego sobie. Dawno poszedł "do ludzi" i cieszy czyjeś oczy. I taki byłby koniec moich wspominek nad obrazkiem, gdyby nie fakt, że zdjęcie owegoż dzieła pokazałam Przyjaciółce. Od tamtej pory oważ Kobieta zachorowała na ciężką przypadłość, zwana "namalowałaś dla mnie okienka?" W swej naiwności myślałam, że machnąć dwa podobne obrazki to łatwizna, a tu okazuje się, że niemoc twórcza przyszła do mnie znienacka i pędzelek jakoś źle leżał w moim ręku. Przełom nastąpił niedawno, kiedy to moja Przyjaciółka, w ostatnich godzinach Starego Roku, przyznała mi się do posiadania "obniżonego nastroju", może nawet depresji. (W stanie w którym była ja też czasem miewam depresję. U mnie ona mijają koło południa dnia następnego...) I chęć wywiązania się z obietnicy jakoś zbiegła się z momentem czynienia postanowień noworocznych. Cóż, życie ciągle mnie zaskakuje...


Jeden z moich (po)tworów zwany niewinnie: Okienka :) [olej na płótnie. W ramki oprawi nowa Właścicielka :p ]

2 komentarze:

  1. To ja jeszcze raz spróbuję... Nie dość, że "awansowałam" to jeszcze okienka dostałam. Doczekałam się nareszcie.. i trzeba było mojej depresji żeby cel osiągnąć. Cieszę się ogromnie, są prześliczne. Dziękuję. M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam już prawie właścicielkę Okienek!!!
    Cieszę się, że obrazek wyleczył Twoją "podstępną chorobę"!!! Dzięki za pochwały :)
    Teraz już musisz przyjechać po Swojego (po)twora, bo mi się gdzieś w kącie zagnieździ i siłą nie wypędzę :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawienie znaku po sobie w postaci komentarza. Pozdrawiam serdecznie :)