menu

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Tęcza... pierwsza w tym sezonie :)

Pierwszy prawdziwie wiosenny weekend. Kalosze na nogi, kije w dłoń i heja na łąki, do lasu, łapać słońce i wiatr w płuca. Nie obyło się bez odrobiny deszczu. Ale po tak długiej zimie nie straszne ni zimne krople, ni porywisty wiatr. A widok pierwszej prawdziwej tęczy jeszcze osłodził spacer. Naładowana optymistycznymi myślami, postanowiłam przynieść troszkę tęczy do domu. Wiec bibułka w dłonie, rachu-ciachu nożyczkami i moje własne kolorowe cudeńko gotowe :)

Tęcza w moim domu. No dobra, podróba tęczy, ale kolory są jak trzeba :)

Tęcza zawsze gdzieś się zaczyna i gdzieś się kończy. Czasem wchodzi do czyjegoś domu i wtedy na pewno świat wydaje się wspaniały :)

Podbiał, pierwszy kwiatek po wygranej bohatersko walce ze wszechogarniającym nas śniegiem!

Warta w świetle walczącego z chmurami zachodzącego słońca.

2 komentarze:

  1. Świetne te kwiatuszki a całość rewelacyjna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :) Bibułkowe kwiaty są raczej proste do zrobienia i zawsze pięknie wyglądają. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawienie znaku po sobie w postaci komentarza. Pozdrawiam serdecznie :)