Nadal cierpię na brak mojego cykacza fleszowego. To znaczy brak mi tylko ładowarki do aparatu, ale absolutnie nie zapowiada się, żebym przez najbliższy miesiąc go odzyskała, buuuu... Dlatego, żeby nie było nikomu smutno, przyciągnęłam tu moja gromadkę bałwaniastych rozrabiaków. One już mieszkają w innych domach, ale znalazłam na kompie ich zdjęcia. Wykonanie ich jest proste i niedrogie, trzeba tylko pogłówkować troszkę. Podstawa to zwykła żarówka maczana w białej farbie emulsyjnej (pozostałość po malowaniu sufitów). Reszta, to już skrawki materiałów i wyobraźnia.
W tym roku również będę robiła takie maluchy.
Bałwanki z żarówek jako ozdoby na choinkę.
Zdjęcie zrobione na wystawie rękodzieła. Koszyczek nie mój, ale nie mam lepszego zdjęcia.
Cudowne są twoje bałwanki, zapraszam je wszystkie do mnie, wiesz gdzie .... :)
OdpowiedzUsuńhihihi... nowe zmarzluchy będą niedługo gotowe :)
OdpowiedzUsuńto czekam na nową odsłonę :)
OdpowiedzUsuń