Jakiś czas temu przytachałam z lasu stos gałęzi, głównie brzozowych, i namotałam wianuszki. Długo leżały czekając na moją "chwilę nudy", aż wreszcie dostąpiły "niebywałego dotknięcia moich zdolnych dłoni":) A poważnie, to musiałam coś z nimi zrobić, ponieważ powierzchnia mojego mieszkania jest, niestety, ograniczona, a sterczące z nich patyki zaczęły mi przeszkadzać. To jest moja wizja wieńców bożonarodzeniowych. Miało być czerwono i złoto, i tak właśnie jest. Są bombki, kokardki, szyszki, ciasteczka. Nawet gwiazda betlejemska znalazła swoje miejsce. I czego chcieć więcej? Może tylko tego, że wianki nie pachną lasem, choinką, pierniczkami, pomarańczą i innymi zapachami nieodłącznie kojarzącymi się ze świętami...
To moje pierwsze twory na wiankach, wiec proszę o wyrozumiałość :)
Wyplecione wianuszki jeszcze bez przybrania.
A'la "Ciasteczkowy potwór".
A jakże by wyglądały Święta bez uroczej Gwiazdy Betlejemskiej???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i pozostawienie znaku po sobie w postaci komentarza. Pozdrawiam serdecznie :)