Cóż mogę powiedzieć... miał być piękny, dostojny indor na dziękczynne święto (nie w naszej tradycji, ale lubię wszystkie święta, a szczególnie te, kiedy nigdzie nie trzeba iść :)))) a wyszedł oskubany ptak niewiadomego gatunku.
No nie zdążyłam (znowu!!!) wyhaftować na czas miesiąca z kalendarza Lizzie Kate. Ale teraz wieczory długie i ciemne. Nie chce się nigdzie wychodzić, więc jest szansa, że w grudniu pójdzie mi lepiej :)))
Bardzo mroczna strona indyka....
wtorek, 5 listopada 2013
poniedziałek, 21 października 2013
Straszna historia nr 008
podtytuł: Jak z prawdziwego nicponia zrobić kozaka!!!
Jak wieść gminna niesie,
W drewnianym domku przy lesie,
W pewien mglisty poranek,
Wyszedł Stary Grzyb na ganek.
Usiadł on ciężko na ławce,
I zamyślił się przy porannej kawce.
A kłopot miał niemały
I stąd jego frasunek cały.
Miał on bowiem czterech synów w domu
Rodzina Grzybów w pewien smutny, mglisty poranek :(
Jak wieść gminna niesie,
W drewnianym domku przy lesie,
W pewien mglisty poranek,
Wyszedł Stary Grzyb na ganek.
Usiadł on ciężko na ławce,
I zamyślił się przy porannej kawce.
A kłopot miał niemały
I stąd jego frasunek cały.
Miał on bowiem czterech synów w domu
Ale żaden z nich nie chciał pomagać nikomu.
Wszystko z lodówki wyżerali,
Żadną pracą rąk nie kalali.
Leniuchy wstrętne z nich były!
A grubi! Może stąd nie mieli siły?
Grzyb myślał co zrobić z urwisami
I już skończyć ze swymi troskami.
Wtem przyszedł mu pomysł do głowy,
Żeby wysłać ich do lasu na łowy.
Niech zobaczą jakie ciężkie życie w borze,
Kiedy jeden drugiemu nie pomoże.
Zbudził chłopców i wyprawił w knieje.
A ile się przy tym nasłuchał! Włos siwieje!
Synów wiele dni nie było,
Ale plotki chodzą, że im się powodziło.
Zbudowali szałas, zbierali jagódki,
W słodkim leśnym miodzie topili smutki.
Czasem coś upolowali, z piór oskubali,
Upiekli, ugotowali i z głodu nie przymierali.
Leśne życie ich zahartowało
I tak przetrwali jesień całą.
Twarze im się wydłużyły, schudli, zmężnieli,
Na zimę do domu wrócili.
Grzyb cieszył się z ich odmiany,
Bo wrócili nie ciapciusie, a Pany!
I pogrzebano stare smutki,
Bo każdy z synów był jak ojciec ładniutki.
Ta sama rodzina po leśnej transformacji :)
wtorek, 8 października 2013
Łazienkowce pospolite na salonach
Czasem przychodzi taki moment, kiedy chciałoby się stworzyć coś "wiekopomnego", a tu ani pomysłu nie ma, ani zapału... są tylko chęci. Bywa, że przeszkodą jest trywialny brak materiałów do stworzenia czegoś "wielkiego", więc trzeba zadowolić się tym, co jest na wysokości oczu. A na wysokości moich oczu czasem znajdują się białe, gładkie i błyszczące płytki w mojej łazience. Kiedyś synapsy mi zaskoczyły (oj, leniwce z nich straszne, ale czasem dają radę!!!) Pomyślałam, podrapałam się po głowie i zabrałam moje autko na wycieczkę krajoznawczą w poszukiwaniu ładnych płytek (bo przecież ze ściany nie będę rwała ;). Ponieważ takie twory mieszczą się w haśle "ceramika", więc poszły w ruch farby do tegoż podłoża. A że najprostsze do namalowania są kwiatki, więc temat sam się przywlókł i jakoś tak wyszło...
Płytki trzymają się dość pewnie na zwykłych haczykach do szafek wiszących, mocowanych przy użyciu kleju dwuskładnikowego "do wszystkiego" (wiszą już 2 tygodnie i nie odpadają, znaczy klej świetnie trzyma :)))
Zdjęcia zrobione na biegu, więc jakość jak zwykle płoży nisko niczym mech... Prace prezentowałam na wystawie w MDK-u myszkowskim. Wystawa jeszcze trwa, ale już niedługo płytki znowu będą zbierały u mnie kurz :p
Cóż mogło być innego na moim obrazku jak nie polne badyle???
Bardzo starałam się namalować jakieś dostojne kwiaty, ale cóż... ręka zawsze postawi na swoim...
Owocki namalowane do jednej ze Strasznych Historii, ale również "z potrzeby serca"
Tak ceramiczne obrazki prezentują się na ścianie sali wystawowej
Płytki trzymają się dość pewnie na zwykłych haczykach do szafek wiszących, mocowanych przy użyciu kleju dwuskładnikowego "do wszystkiego" (wiszą już 2 tygodnie i nie odpadają, znaczy klej świetnie trzyma :)))
Zdjęcia zrobione na biegu, więc jakość jak zwykle płoży nisko niczym mech... Prace prezentowałam na wystawie w MDK-u myszkowskim. Wystawa jeszcze trwa, ale już niedługo płytki znowu będą zbierały u mnie kurz :p
Cóż mogło być innego na moim obrazku jak nie polne badyle???
Bardzo starałam się namalować jakieś dostojne kwiaty, ale cóż... ręka zawsze postawi na swoim...
Owocki namalowane do jednej ze Strasznych Historii, ale również "z potrzeby serca"
Tak ceramiczne obrazki prezentują się na ścianie sali wystawowej
sobota, 5 października 2013
Małe oszukaństwo :p
No nie zdążyłam!!! Za dużo spraw na głowie, za dużo czasu marnowanego na inne rzeczy. I właśnie dlatego nie wykrzyżykowałam na czas kolejnego obrazeczka z kalendarza Lizzie Kate :( Ale ponieważ zaczęłam i jest to co najważniejsze, czyli nazwa miesiąca, to wklejam zdjęcie do spisu pozostałych hafcików tego rodzaju. Takie moje małe oszukaństwo :p
Dodatkowo wklejam moje poduszki z poprzednich hafcików. Zdjęcia jak zwykle fatalne, robione na szybko :(
czwartek, 5 września 2013
6. I znowu nastał czwartek...
Tak właśnie objawia się mój "słomiany zapał". Inna opcja to taka, że złośliwy LEŃ zamieszkał w moim domu i cały czas wyszukuje mi inne zajęcia, nie pozwalając wywiązywać się z podjętych zobowiązań. A chodzi tu o SAL u Diany, piękny samplerek, który porzuciłam prawie przy finiszu. Ale oto nastał pewien czwartek, kiedy w mojej przepełnionej informacjami łepetynie zakołatała myśl: "czwartek... hmmm..." Wyciągnęłam z koszyka wzorek, pomachałam igiełka i właśnie prezentuję efekty przeproszenia się z różyczkami. Jeszcze sporo krzyżyków brakuje, ale w wolnej chwili, powolutku, zakończę obrazeczek :))
Tak prezentuje się całość w tej chwili
Zbliżenie tego co wykrzyżykowałam ostatnio...
Tak prezentuje się całość w tej chwili
Zbliżenie tego co wykrzyżykowałam ostatnio...
Niespotykanie spokojny domek...
Już wrzesień, czas zebrać owoce w sadzie. a jak ktoś nie ma sadu? To sobie owocki wyszywa z koralików :))
Następny obrazeczek na SAL u Hanulka. Sporo kolorków pozmieniałam, przecież mój domek musi mieć czerwony dach. Granatowe tło do literek wyszło przypadkiem. Zamiast guziczków przyszyłam koraliki.
Następny obrazeczek na SAL u Hanulka. Sporo kolorków pozmieniałam, przecież mój domek musi mieć czerwony dach. Granatowe tło do literek wyszło przypadkiem. Zamiast guziczków przyszyłam koraliki.
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
wtorek, 30 lipca 2013
Krymowanki :)
Ostatnio trochę mnie tu nie było, ponieważ jeździłam po Polsce i po świecie. Zacznę może od Świata. W tym roku byłam tuż za miedzą, znaczy u sąsiadów, znaczy na Ukrainie, znaczy dokładnie na Krymie. Ładnie, ciekawie, kolorowo, pachnąco, upalnie itd. Trochę jakby powrót do Polski lat 90-tych. Zachwyciły mnie kręte drogi po górach, chociaż bardzo się cieszyłam, że nie ja prowadzę auto :) Ciepłe, bardzo czyste morze zrekompensowało kamieniste plaże parzące stopy. A przyroda!!! No i nie było komarów :D
Trochę zdjęć przyniosłam, to się pochwalę:
Jaskółcze Gniazdo w Jałcie widziane od strony morza


Bakczysaraj. Pałac Chana Krymskiego. Meczet i Fontanna Łez.
Cerkiew na górce. Czasem takie perełki rzucają się w oczy i mordka sama się cieszy :)
Górki i pagórki widziane z auta
Księżycowe pożegnanie dnia...
Trochę zdjęć przyniosłam, to się pochwalę:
Pałac Liwadyjski w Jałcie i sławne trzy palmy
Sudak. Też tam się smażyłam :)
Sudak. Twierdza Genueńczyków. Na moje oko Chiński Mur w miniaturze
Bakczysaraj. Pałac Chana Krymskiego. Meczet i Fontanna Łez.
Księżycowe pożegnanie dnia...
piątek, 5 lipca 2013
Ja to mam farta :))
Ten post dotyczy moich spóźnionych przeżyć z połowy czerwca. Sorry, ale jakoś nie mogłam się zabrać do pisania, a raczej do siedzenia w domu, bo przewrotne słońce (nie, żebym narzekała) wyciągało mnie z chłodnych murów mojej twierdzy.
Już ponad miesiąc temu miałam szczęście w Niespodziankowym Candy u Hogis. Troszeczkę poczekałam no i przyszła do mnie wyczekiwana paczuszka. A w środku same CUDEŃKA!!! A największą niespodzianką było pudełeczko (trochę decu i trochę jakby bejca?) i mój nick pisany z małej litery, dokładnie tak jak powinno być :))) A na wieczku piękne bzy, odrobina lawendy i delikatny motyl. Niektóre detale posmarowane transparentnym żelem czy jakimś lakierem co nadaje obrazkowi trójwymiarowości (a tak po ludzku, wypukłe w dotyku i wszyscy chcą macać moje pudełko zzzz....). Do kompletu dostałam koralikową bransoletkę w bardzo neutralnych kolorach, więc pasującą do wszystkiego. Zdjęcia mam jak zawsze kiepskie, wiec gdyby ktoś chciał obejrzeć (już!!!) moje cacuszko dokładnie, to zapraszam TU do Hogis.
Poza cudeńkami w paczce były: ładniutkie serwetki do decu, drukowana fliselina (czy coś podobnego) jakiej nigdy dotąd moje oczy nie oglądały :) i masa przydasiów na ozdoby. Nawet herbatki na poprawę nastroju dostałam! Muszę przyznać, że Niespodzianka sprawiła mi ogromną radość!!!
A teraz się chwalę:
Pudełeczko z moim nickiem (i całe szczęście, bo już widziałam niejedne chętne łapki i proszący wzrok) i bransoletka do kompletu :))
Serwetki w ilości mnogiej i wszystkie piękne
Już ponad miesiąc temu miałam szczęście w Niespodziankowym Candy u Hogis. Troszeczkę poczekałam no i przyszła do mnie wyczekiwana paczuszka. A w środku same CUDEŃKA!!! A największą niespodzianką było pudełeczko (trochę decu i trochę jakby bejca?) i mój nick pisany z małej litery, dokładnie tak jak powinno być :))) A na wieczku piękne bzy, odrobina lawendy i delikatny motyl. Niektóre detale posmarowane transparentnym żelem czy jakimś lakierem co nadaje obrazkowi trójwymiarowości (a tak po ludzku, wypukłe w dotyku i wszyscy chcą macać moje pudełko zzzz....). Do kompletu dostałam koralikową bransoletkę w bardzo neutralnych kolorach, więc pasującą do wszystkiego. Zdjęcia mam jak zawsze kiepskie, wiec gdyby ktoś chciał obejrzeć (już!!!) moje cacuszko dokładnie, to zapraszam TU do Hogis.
Poza cudeńkami w paczce były: ładniutkie serwetki do decu, drukowana fliselina (czy coś podobnego) jakiej nigdy dotąd moje oczy nie oglądały :) i masa przydasiów na ozdoby. Nawet herbatki na poprawę nastroju dostałam! Muszę przyznać, że Niespodzianka sprawiła mi ogromną radość!!!
A teraz się chwalę:
Pudełeczko z moim nickiem (i całe szczęście, bo już widziałam niejedne chętne łapki i proszący wzrok) i bransoletka do kompletu :))
Wszystko co dostałam od Hogis
Przydasie, sztuk bardzo wiele :))))
SAL-owo i arbuzowo
Ja wiedziałam, że tak będzie!!! Zaczęło się lato, dzień długi, więc nie mogę usiedzieć w domu. A na tym najbardziej cierpi mój blog :( Inna sprawa, że jak się posiada internet na modem, to limit transferu kończy się niezwykle szybko. Ale do rzeczy. Do dziś jest termin wklejania swoich wypocin krzyżykowych na SAL u Hanulka. Wzorek lipcowy jest niezwykle smakowity :p Nie wyszyłam much, bo jakoś nie jestem przekonana do tych insektów... A pestki są biała, jak we wzorku (aczkolwiek ja, jako jedna z niewielu znanych mi osób, uwielbiam konsumować czarne arbuzowe pestki ;)))
Subskrybuj:
Posty (Atom)