Ostatnio trochę mnie tu nie było, ponieważ jeździłam po Polsce i po świecie. Zacznę może od Świata. W tym roku byłam tuż za miedzą, znaczy u sąsiadów, znaczy na Ukrainie, znaczy dokładnie na Krymie. Ładnie, ciekawie, kolorowo, pachnąco, upalnie itd. Trochę jakby powrót do Polski lat 90-tych. Zachwyciły mnie kręte drogi po górach, chociaż bardzo się cieszyłam, że nie ja prowadzę auto :) Ciepłe, bardzo czyste morze zrekompensowało kamieniste plaże parzące stopy. A przyroda!!! No i nie było komarów :D
Trochę zdjęć przyniosłam, to się pochwalę:
Pałac Liwadyjski w Jałcie i sławne trzy palmy
Jaskółcze Gniazdo w Jałcie widziane od strony morza
Sudak. Też tam się smażyłam :)
Sudak. Twierdza Genueńczyków. Na moje oko Chiński Mur w miniaturze


Bakczysaraj. Pałac Chana Krymskiego. Meczet i Fontanna Łez.
Cerkiew na górce. Czasem takie perełki rzucają się w oczy i mordka sama się cieszy :)
Górki i pagórki widziane z auta
Księżycowe pożegnanie dnia...